To, co autorka odwala z tą serią, to jest jeden wielki żart. Niewyobrażalne jest to, jak można zepsuć równie wspaniałą historię. Nie mówię oczywiście o fabule, bo to inna kwestia.
Żartem jest to, że jesteśmy przez autorkę rżnięci na pieniądze. Nie
przez wydawnictwo, bo te publikuje jedynie polską wersję mangi, ale
przez autorkę. Ta seria powinna się skończyć jakieś pięć tomów temu.
Zamiast tego, dostajemy może sto stron fabuły, gdzie większość to jest
dziesiąty raz te same dialogi, niemalże te same sceny. Tak,
zrozumieliśmy, że jak się rozstali, to było im przykro, każdy chciał
zapomnieć o tym drugim. Nie trzeba nam tego pokazywać po raz setny!
Jakby zsumować same tylko ujęcia, gdzie jest retrospekcja początku ich
związku i smutne sceny wspominające żałość po rozstaniu, uzbierałyby się
z trzy pełne tomiki.
Żeby tak spiep***ć serię, to naprawdę trzeba mieć talent.
Oczywiście wciąż kupuję i będę kupować kolejne tomiki, ponieważ mam mega
sentyment do serii i chcę W KOŃCU zobaczyć te durne zakończenie, ale
żal dupę ściska, jak znowu jest mi robiony Polsat (trochę fabuły, niby
kluczowy moment REKLAMA, trochę fabuły, niby kluczowy moment REKLAMA)
A te wstawki innych par, może sobie autorka wsadzić nie powiem gdzie.
Zamiast wydać to jako osobny tomik, robi z nich kolejny zapychacz, by z
zewnątrz nie było widać, że w tomiku zaledwie 20% zawartości, to jest
faktycznie posunięcie fabuły do przodu.
Tym czasem fabuła jest już oklepana, nie ma w niej nic ciekawego, widać,
że jest przedłużana na siłę. Ciągle to samo. Już dużo lepszym zabiegiem
by było, gdyby w końcu oficjalnie wyznali sobie uczucia te kilka
tomików temu, a sam Nao i wątek z jego uczuciami do Ritsu pojawiłby się
już na etapie, gdy są oficjalnie razem. Wtedy można by rozbudować i
znaleźć pretekst do wątku ze wspólnym mieszkaniem. A tak klops.
Pazerność autorki na kasę i przedłużanie serii na siłę sprawia, że zaczynam darzyć ją brakiem jakiegokolwiek szacunku, jako twórcę. Zwykłe wyzyskiwanie czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz