Obserwatorzy

poniedziałek, 26 lutego 2018

Co myślę o ekranizcji ,,Cudownego chłopaka"


Uwaga. Mogą pojawić się spojlery.


Zacznę chyba od tego, że jeszcze nigdy nie nie miałam takiej sytuacji, gdzie obejrzałam ekranizację po przeczytaniu książki i byłam z filmu w stu procentach zadowolona. Działa to tak w każdej sytuacji. Przykładowo, kiedy byłam mała oglądałam z rodzicami ,,Zmierzch". W gimnazjum przeczytałam książkę, zaś następnie ponownie obejrzałam film. I teraz wydaje mi się beznadziejny mimo wszystkich związanych z nim pozytywnych wspomnień.

Jednak skupmy się na temacie. Pierwsze i najważniejsze: film w całości oddaje i przekazuje to, co książka. Te same pouczenia i mądrości. Niestety ciężko mi się wypowiedzieć co do dokładności, gdyż byłam niestety zmuszona udać się na wersję dubbingową. (Napisy są najlepsze!).

Oczywiście, cóż byłby ze mnie za czytelnik, gdybym przez dziewięćdziesiąt procent filmu nie myślała sobie po cichu rzeczy w stylu ,,gówno prawda" czy ,,wcale tak nie było"? Rzeczy, które najbardziej mnie zirytowały? Proszę
bardzo. Po pierwsze hełm kosmonauty. Jaki cel było wepchnięcie go tutaj na siłę? Wolałabym, gdyby zwyczajnie August jako narrator wspomniał o tym, że przez pewien etap życia nosił go bez przerwy i do tego wkleili parę przykładowych scen.

Druga rzecz, może być mniej istotna dla niektórych, lecz mnie w dalszym ciągu irytuje. Mianowicie... Minecraft. Nie żebym coś do samej gry miała. Co to to nie. Szczerze, to dalej mi się zdarza pograć z siostrą. Ale umieszczanie, a wręcz wpychanie jej do filmu, to przesada. Rozumiem, że w ten sposób chcieli sprawić radochę młodszej części widowni, lecz mnie to w dalszym ciągu wyprowadza z równowagi. Pierwsze. co pomyślałam, kiedy to zobaczyłam to: ,,O Boże!"

Trochę jak podczas seansu ,,Nowego oblicza Greya", na który miałam okazję się wybrać wraz  przyjaciółką w ostatnim czasie. Za każdym razem, kiedy (a było tego dużo) Christian i Ana uprawiali seks, myślałam ,,Znowu... Ile można...". Całość swoją drogą mi się niezbyt podobała. (Choć w tym przypadku nie czytałam książki, a co więcej nie oglądałam nawet drugiej części. W zasadzie to byłam tam dla przyjaciółki).

Ale wracając do tematu. Kogoś jeszcze irytowała Charlotte? Zrobili z niej takie durne dziecko, które ciągle się chwali, jak to grała w reklamie, a wydaje mi się, że wspomniano o tym zaledwie raz w książce.

Co jednak pominięto? Chociażby aparat słuchowy! Myślę, że był to dość ważny element, biorąc uwagę, jak bardzo August starał się uniknąć noszenia go. Postanowiono również nie wspominać o nowym piesku.

Poza tym, jak można tak pomieszać całą akcję ze stołówką? I dodatkowo, co Summer robiła w ich klasie?! Całkiem to pozamieniali kolejnością. Pierwszego dnia postanowili usadzić Jack'a przy stoliku z Augustem, całkowicie bez powodu. Za to odwrotnie zrobili w salach lekcyjnych. Wszyscy czytający, przecież wiemy, że Jack od pierwszego dnia siedział na wszystkich zajęciach z Auggim.

Ale chwila, przecież muszą być jakieś dobre strony, prawda? Oczywiście i takie się znajdą. Chociażby pan Brown, który był mega pozytywny już w samej książce. Jednak w filmie bardziej to jakoś odbierałam. I występował on oczywiście częściej niż tylko na lekcji. To samo tyczy się Justinem. Jego też jest więcej, a wątek jego i Vii bardziej rozbudowany. Nawet mama Auggiego zyskała nowy cel, którego w książce nie było.

Teraz myślę o tym, że podczas czytania (co sobie wypominam) wyobrażałam sobie wszystkich bohaterów z jasną skórą. Pewnie jest to wina nieprzyzwyczajenia do widoku ciemnoskórych osób na co dzień. To szkoda, bo czuję się przez to jakoś ograniczona pod względem wyobrażania sobie postaci. Czuję się trochę jak Simon z Simon oraz inni homosapiens. (Nie będę spojlerować o co mi konkretnie chodzi, ale myślę, że osoby które czytały wiedzą).

Jednak pominę takie rzeczy, jak to, że inaczej wyobrażałam sobie jakieś postacie, bo to przecież oczywiste. Całość jednak oceniam bardzo pozytywnie. Co prawda ryczałam jak bóbr przez cały seans (co nie jest rzadkością), co jednak nie zdarzyło mi się podczas książki (co już jest rzadkością, gdyż wzruszyłam się tylko raz).

Na pewno polecam film osobą, które nie czytały książki, nie ważne w jakim są wieku. Dodatkowo teraz jeszcze bardziej chcę przeczytać ,,Cudowny chłopak i ja", który pojawi się w księgarniach w marcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz