Obserwatorzy

sobota, 16 czerwca 2018

Przedstawienie musi trwać! ,,Lalkarz" Katarzyna Lisowska

 



data wydania: 18 lutego 2013, grudzień 2013
liczba stron: 346, 364
wydawnictwo: Kotori


Nienawidzę tego uczucia pustki w głowie, kiedy czytam kolejny tom serii po ponad rocznej przerwie. Tak właśnie było z Lalkarzem. Jest to taka moja świąteczna książka, ponieważ kolejne części dostaję od siostry właśnie na Boże Narodzenie. Zaś fakt, że czytam je dopiero w okolicach wakacji niczego nie zmienia.

Ciężko powiedzieć o czym jest książka.W zasadzie jest to historia o najbardziej... spontanicznej...? fabule jaką czytałam. Zaczyna się w pewnym momencie i śledzimy losy bohaterów jak wszędzie indziej. Jednak ich cele są realizowane w dość szybkim czasie, przerywane w trakcie lub gwałtownie zmieniane. Nie nazwałabym takiego sposobu pisania chaotycznym, a dość osobliwym. Bardzo się w nią wciągałam.



Trudno opisać całokształt, lecz i tak spróbuję. Ludzie żyją na świecie nie zdając sobie sprawy, że wszystkie ich stare wierzenia, o których już prawie zapomnieli, są w rzeczywistości prawdą. Jeszcze nim Starzec (ten, który stworzył gatunek ludzki) w ogóle się zjawił, po ziemi kroczyli już Lordowie. Praktycznie nieśmiertelne istoty, które dzielą się na cztery rodzaje.

-Lordowie Wody, czyli Jaszczury. Są to przeszło trzymetrowe stworzenia, pod pewnymi względami podobne do ludzi. Przestrzegają jednak swojej dzikiej natury i instynktu. Pełno w nich dzikości, choć pozostają myślącymi istotami. Trzymają się w stadach i przestrzegają własnych zasad. Pewnego razu pewien jaszczur zakochał się w ludzkiej kobiecie, zaś z tego związku narodziło się dziecko. Reza, główny bohater naszej opowieści, został oddany pod opiekę znachorce, wcześniejszej opiekunce dziewczyny. Poznajemy go jako ciekawskiego, choć odrzucanego przez świat nastolatka, który rozpoczyna historię.

-Lordowie Ziemi, czyli Dżinowie lub Lalkarze. Są to tylko i wyłącznie mężczyźni, którzy swobodnie się między sobą łączą, charakteryzujący się niesamowitym pięknem. Mają skórę przejrzystą, przez co żyły znajdujące się pod nią, nadają im błękitną barwę. Poruszają się na śnieżnobiałych jeleniach i wiedzą o wszystkim, co dzieje się na ich ziemi. Są połączeni ze sobą więzią, która sprawia, że mimo iż posiadają osobnymi bytami, dzielą po części jedną świadomością. Na dodatek zbierają oni marionetki, pozbawione świadomości istoty, które podążają za nimi i wypełniają ich polecenia. Wiele lat temu jeden z nich został splugawiony przez to (tutaj mamy na myśli człowieka), przez co stał się Czarnym Dżinem i odszedł od swych braci. Zwie się on Saga i jest drugim głównym bohaterem, którego perspektywę czytamy.

-Lordowie Ognia, czyli Ifrydzi. Są to silne istoty mieszkające wewnątrz Latającej Wyspy, które niesamowicie potępiają relacje między dwoma mężczyznami. Mają swoje wewnętrzne społeczeństwo. Zasady są proste, im więcej masz żon, konkubin, synów i zabitych wrogów tym bardziej jesteś szanowany. Napadasz na inne haremy i domy, walczysz na arenie i mordujesz. Tak przedstawia się tam życie. Naszym trzecim bohaterem jest Bahaar. Okazuje się, że zaliczył nie tę kobietę co powinien i teraz musi zawiązać układ z podstępną szumowiną, by się z tego wykaraskać.

-Lordowie Wiatru - Smoki. Jest to jednak najrzadziej poruszony rodzaj. Mieszkają na powierzchni Latającej Wyspy.

Historia rozpoczyna się od tego, że poznajemy Rezę i jego relacje z mieszkańcami wioski. Jednak niedługo później chłopak wyrusza do miasta, gdzie rozpoczyna się lawina wydarzeń. Jednak tak jak mówiłam, wszystko ciągle się zmienia. Nie ma tak, że dążymy do jakiegoś konkretnego celu. Raczej śledzimy losy bohaterów, którzy po prostu są. Przykładowo: Idziemy w jakieś miejsce, ktoś nas zaatakował, więc zmieniamy kierunek i tam dowiadujemy się nowej rzeczy, więc już nie idziemy w tamto miejsce. Znajdujemy nowy cel, ale znowu kogoś napotykamy lub coś się zmienia. Przez to mamy jakby wiele wątków w jednej książce. Wiele małych fabuł. Jednak to wciąga czytelnika.

Minusem za to jest czysta dezorientacja w sferze uczuciowej. Ja, jako romantyczka ciągle tylko myślę, z kim tu będą bohaterowie i wiecie co? Skończyłam drugą część i nie mam pojęcia. Ciągle coś się zmienia, ktoś nowy się pojawia, postacie zmieniają zdanie nawet nie wiemy kiedy.

Dodatkowy zamęt wprowadza ,,główny wróg". W tym przypadku jest to ,,Złe Oko". Coś na kształt meteorytu, który został przyzwany, by uderzyć w Latającą Wyspę. Jednak mimo, że stanowi to główne zagrożenie, prawie nic się o nim nie mówi przez większość fabuły. Skupiamy się na bohaterach i jak im się żyje, lecz zagrożenie jest zepchnięte na dalszy plan. Jedynie Saga toczy swe intrygi w wyłącznie sobie wiadomy sposób, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa.

Z ogromną przyjemnością przeczytam kolejną część i zapewne będę się również przy niej świetnie bawić. Zaczynam mieć jednak podejrzenia, co do tego, czy historia zakończy się w oczekiwany prze zemnie sposób. Każdy w końcu ma jakieś swoje przypuszczenia i oczekiwania wobec fabuły, jednak połowa moich scenariuszy jest już skazana na odejście w niebyt. Mam jedynie nadzieję, że wszystko zakończy się pomyślnie.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam tę serię. Po przeczytaniu trzeciego tomu chodziłam po ścianach i obgryzałam paznokcie z nerwów. No jak można kończyć w takim momencie?! Niestety autorzy często torturują nas w ten sposób - zostawiają wszystko urwane, a ty czytelniku zużyj pokłady swojej cierpliwości i czekaj. :( Już naprawdę nie mogę się doczekać ostatniego tomu. Mam nadzieję, że autora wszystko ładnie powyjaśnia i zakończy. I bardzo liczę na szczęśliwe zakończenie dla Rezy. Pokochałam tego chłopaka od pierwszych stron. Śmiałam się razem z nim, płakałam, denerwowałam. A w trzecim tomie była taka jedna scena [leciutki spoilerek], gdzie mało nie przeklęłam Corta. Czytając, powtarzałam sobie: "Nie, nie, złam mu serce, a cię przeklnę, dziadu". XD [koniec spoilerka]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę... To kicha, bo ja Corta nie lubię... I myślałam, że to już koniec! Czyli jeszcze poczekam...

      Usuń
    2. Ja tam Corta lubię, choć w tamtym momencie bluzgałam na niego równo. Za to później chichrałam się jak głupia. Cudowna scena, moja ulubiona z całej serii. Świetnie wyszła autorce. :)

      Usuń