To, co autorka odwala z tą serią, to jest jeden wielki żart. Niewyobrażalne jest to, jak można zepsuć równie wspaniałą historię. Nie mówię oczywiście o fabule, bo to inna kwestia.
Żartem jest to, że jesteśmy przez autorkę rżnięci na pieniądze. Nie
przez wydawnictwo, bo te publikuje jedynie polską wersję mangi, ale
przez autorkę. Ta seria powinna się skończyć jakieś pięć tomów temu.
Zamiast tego, dostajemy może sto stron fabuły, gdzie większość to jest
dziesiąty raz te same dialogi, niemalże te same sceny. Tak,
zrozumieliśmy, że jak się rozstali, to było im przykro, każdy chciał
zapomnieć o tym drugim. Nie trzeba nam tego pokazywać po raz setny!
Jakby zsumować same tylko ujęcia, gdzie jest retrospekcja początku ich
związku i smutne sceny wspominające żałość po rozstaniu, uzbierałyby się
z trzy pełne tomiki.
Żeby tak spiep***ć serię, to naprawdę trzeba mieć talent.