Obserwatorzy

piątek, 11 lutego 2022

Seria, która powinna się zakończyć pięć tomików temu

Post odznacza się wysokim stopniem oburzenia, pretensji i oskarżania osoby autorki. Polecam.

To, co autorka odwala z tą serią, to jest jeden wielki żart. Niewyobrażalne jest to, jak można zepsuć równie wspaniałą historię. Nie mówię oczywiście o fabule, bo to inna kwestia.  

Żartem jest to, że jesteśmy przez autorkę rżnięci na pieniądze. Nie przez wydawnictwo, bo te publikuje jedynie polską wersję mangi, ale przez autorkę. Ta seria powinna się skończyć jakieś pięć tomów temu.
Zamiast tego, dostajemy może sto stron fabuły, gdzie większość to jest dziesiąty raz te same dialogi, niemalże te same sceny. Tak, zrozumieliśmy, że jak się rozstali, to było im przykro, każdy chciał zapomnieć o tym drugim. Nie trzeba nam tego pokazywać po raz setny! Jakby zsumować same tylko ujęcia, gdzie jest retrospekcja początku ich związku i smutne sceny wspominające żałość po rozstaniu, uzbierałyby się z trzy pełne tomiki.
 

Żeby tak spiep***ć serię, to naprawdę trzeba mieć talent.
 

sobota, 9 maja 2020

,,Nie oceniaj książki po okładce" w pełnym tego zdania znaczeniu.

 Recenzja bezspojlerowa

Jak to czytałam w jednej recenzji ,,Albo to nienawidzisz, albo kochasz całym sercem. Nie ma nic po środku." Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy.

Przed rozpoczęciem lektury, spodziewałam się spotkać coś pomiędzy ,,Nie poddawaj się" a ,,Kawaii Scotland". Wiecie, takie idealne połączenie Harry'ego Potter'a i głupkowatego humoru. A jednak nieco się pomyślałam.

Z opisu i recenzji (a już na pewno z okładki) ciężko wywnioskować o czym tak właściwe jest książka. Odpowiedź jest jednak podana już na okładce. Po prostu bezwstydna parodia znanego uniwersum o czarodziejach, gdzie autorka chwyta stworzonego przez siebie bohatera (niczym żółtego ludzika z Google Maps) i wrzuca go do Hogwartu. Na uwadze mając plan dodania motywu bxb.

Sposób pisania jest osobliwy. Można go określić schematem <Zdanie o fabule, śmieszny tekst, śmieszny tekst, nawiązanie do polskiej rzeczywistości, nawiązanie do pop kultury, zdanie o fabule, dialog>. Humor nie każdemu przypasuje. Akurat ja znalazłam się w tej grupie, która śmieje się bezustannie podczas lektury. Choć po połowie zaczęłam się przyzwyczajać, książka pozostała zabawna do samego końca.

Co do samej fabuły.

piątek, 1 listopada 2019

Klątwa niesatysfakcjonujących zakończeń...



Bezspojlerowa recenzja pierwszych 95% książki:
Gdyby ,,A jeśli to my" było grą komputerową, krzyknęłabym ją Najlepszym Symulatorem Związku na świecie. Nie ważne, że jest się homo, czy hetero. Uważam, że to jest idealny scenariusz. Chciałabym, żeby moja droga zakochania wyglądała dokładnie tak samo. Punkt w punkt.

Książka jest urocza. Pokazuje każdy etap związku od przypadkowego spotkania, przez zauroczenie po prawdziwe, głębokie uczucie. W pewnych momentach się wzruszyłam.

Spojlerowa recenzja epilogu:
Ujmę to w ten sposób. Czytałam tę książkę, by pozachwycać się uroczym romansem o dwojgu zakochanych, a po zakończonej lekturze opaść na łóżko, westchnąć z rozmarzeniem, że też spotkam taką miłość i był po prostu zadowoloną.

A co czuję zamiast tego? Frustrację! Otwierałam epilog by zobaczyć jak się ponownie spotkali! Czy Arthur wrócił do NY, czy może Ben jednak pojechał do niego! Na pewno nie chciałam życiowej lekcji ,,pierwsza miłość, nie zawsze jest tą na całe życie". BO właśnie to zdają się nam przekazywać autorzy! Oczywiście doceniam głębię książki, którą pewnie docenię dopiero po ochłonięciu. Na ten jednak moment czuję jedynie zawód...

Opinia niedotycząca związku głównych bohaterów:
Mam jedynie dwa ale, które mogą wychodzić tylko z moich doświadczeń. Po pierwsze niektóre reakcje zdają się delikatnie wyolbrzymione. Rozumiem, że miało to nadać tępa fabule, ale zdaje mi się, że pewne problemy można by rozwiązać z dużo większym spokojem. Bez takiego ciśnienia.

Autorzy, czemu niszczycie finały!?

MOŻNA SIĘ DOMYŚLEĆ, ŻE SPOJLEROWO



Zacznę od stwierdzenia, że zakończenie książki to jawna kpina. Całość jest urocza, pocieszna, zabawna i zachwycająca. Jednak o co zostało nam zaserwowane na ostatnich trzydziestu stronach to jakiś żart.

Silencio to wspaniała autokara, która ma jednak chorobliwe upodobanie w smutnych/ zaskakujących/ niesatysfakcjonujących zakończeniach. Nie zawsze tak jest, ale nawet minimalna ilość takich obrotów sytuacji jest już nadmiarem.

Ja się pytam, jaką ma się satysfakcję w obracaniu w gruz szczęśliwego zakończenia, które budowało się przez przeszło pięćset stron!? I jeszcze to celowe wspomnienie, że gdyby nie ta jedna decyzja wszystko byłoby by wspaniale i romantycznie, niczym w yaoikowym fanfiction o kuroshitsuji... Można by się poważyć na stwierdzenie, że Silencio to czysta sadystka, lubująca się w zadawaniu cierpienia niewinnym romantyczkom jak ja...

Na koniec powiem jeszcze, że być może główny bohater jest naiwny, prostolinijny, łatwowierny i ciapowaty... Ale nawet on nie jest aż takim idiotą! Nawet on po zaledwie jednej rozmowie nie zapomniałby o uczuciu, które rosło przez jakby się zastanowić parę ładnych miesięcy (pięćset stron, ludzie!). No nie róbmy z niego kompletnego niedojdy.

Nawet epilog nie był w stanie mi wynagrodzić tego wszystkiego. Absolutnie nie przyjmuję takiego zakończenia i wypieram je z siebie, ponieważ było okropne i można było je sobie darować.

Można by na spokojnie zrobić coś na wzór zakończenia z ,,Cienia" Winchester Dream... Myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko temu...

Jak słabo zakończyć serię.

RECENZJA TOTALNIE SPOJLEROWA

Niezwykle słabe zakończenie serii. Pomysł na fabułę był bardzo dobry. Wciąż rosnąca ciekawość z powodu wzrastającej pozycji bohaterki zachęcała do czytania. Jednak wszystkie wątki zostały zamknięte jakby na siłę, co mnie absolutnie nie satysfakcjonuje.

Zacznijmy od listy. To naprawdę był ten wielki grzech jaki miała popełnić!? Popchnięcie diablika!? I to niby sprawiało, że była wyżej na liście od potencjalnego mordercy i kobitki mającej wymyślić broń biologiczną, czy coś? I co się stało z lustrem? Przecież jej nie pokazywało. Rozumiem, że po prostu oddali je do serwisu i mieliśmy zapomnieć o całej sprawie...

A egzamin? Przez krótki, ale to na serio króciuteńki moment został poruszony temat, co się stanie z bohaterami po jego zakończeniu. Manga natomiast kończy się tak, jakby autorka nie miała pomysłu, czy rozdzielić ukochanych, czy kazać Enrze zrezygnować z tronu, czy w ogóle zabić Komachi i zamienić ją w diablika... Po co sobie zawracać tym głowę, skoro można odsunąć rozstrzygnięcie w czasie i pozostawić wszystko domysłom czytelnika!?

piątek, 12 października 2018

Nie wymagaj seksapilu od 40-letniego dziadka!

Raz na dole, raz na górze

Aoi Hashimoto






tytuł oryginału: Noruka Soruka
data wydania: 27 września 2018
wydawnictwo: Dango
seria: Kolekcja Kushi Dango
gatunki: romans, komedia, okruchy życia, yaoi
status: jednotomówka



Wreszcie! W końcu dotarła do mnie długo wyczekiwana koperta z tą oto mangą. Od bardzo dawna nie zamawiam niczego Pocztą Polską... I już pamiętam dlaczego... Toż to udręka! Ale wiecie... Natura polskiej cebuli bierze górę, a ta darmową przesyłką nie pogardzi.

Jednak odpuśćmy sobie marudzenie, albowiem jestem pełna pozytywnych emocji i nie zamierzam sobie tego psuć! Nie rozweseliło mnie oczywiście nic innego, a jak właśnie dzisiejsza manga. Paczkę dostałem, rozpakowałam, mangę przeczytałam, pośmiałam się i od razu usiadłam do recenzji.

Przechodząc do samej mangi. Fabuła może się zapowiadać banalnie, ponieważ wedle opisu polega tylko na dylemacie łóżkowym głównych bohaterów. Mianowicie kto będzie na dole, a kto na dole! I nie śmiejcie się, bo wbrew wszystkiemu w wielu przypadkach jest to bardzo poważna kwestia. Czasem nieporozumienie w tej sprawie może doprowadzić do rozstania (serio, miewałam już i takie akcje w mangach...).

czwartek, 20 września 2018

,,Chcę wejść w głąb do jego serca"

On Doorstep

CTK


 


data wydania: 6 września 2018
wydawnictwo: Waneko
seria: Jednotomówki Waneko
gatunki: yaoi, romans, okruchy życia
status: jednotomówka



Oto jedna z mang, po których spodziewacie się wiele... Liczycie na dreszcze ekscytacji... Macie wysokie wymagania... A musicie się zadowolić prostą i przewidywalną fabułą bez najmniejszych zwrotów akcji... Takie właśnie jest On Doorstep. Nie będę ukrywać. Zawiodłam się. Nawet klimat okazał się inny niż się spodziewałam. Ale po kolei.

środa, 19 września 2018

Pogadanka o ,,Jak zostałam Bóstwem!?". Pojawia się mnóstwo spojlerów.

Julietta Suzuki  




tytuł oryginalny: Kamisama Hajimemashita 
data wydania (pierwszy tom): 24 kwietnia 2015
data wydania (najnowszy tom): 26 lipca 2018
wydawnictwo: Studio JG
gatunki: komedia, romans, fantasy, shojo
status: kontynuowana


Jaka to radość powrócić po tak długim czasie! Cóż się tłumaczyć... Najzwyczajniej dopadł mnie leń wakacyjny i nie chciał odpuścić aż do teraz. Jednak myślę, że wracam do formy i wkrótce pojawi się więcej recenzji, albowiem mang i książek nie brakuje. Planowałam oczywiście zrobić jakieś podsumowanie wakacji, gdyż przybyło mi w tym okresie mnóstwo nowych tytułów, jednak... Jest tego zwyczajnie za dużo... Jeśli ktoś jest ciekawy cóż takiego czytałam w wakacje, zapraszam serdecznie na moje Lubimy Czytać!

piątek, 13 lipca 2018

Połączenie Pięknej i Bestii, Smoka Wawelskiego, polskości, legend, magii i ACOMAF'u? Niemożliwe? A jednak!

Wybrana

Naomi Novik






tytuł oryginału: Uprooted
data wydania: 25 sierpnia 2015
liczba stron: 507
wydawnictwo: Rebis




Wszystko zaczęło się od tego, że wpisałam w wujka google hasło ,,Książki nawiązujące do Pięknej i Bestii". Myślę, że osoby, które już parę razy mnie odwiedziło, wiedzą że ubóstwiam tę historię. Tak więc wyskoczyły mi liczne listy, a na jednej z nich znalazłam właśnie Wybraną. Pierwszą rzeczą, która skradła moje serce to okładka. Nie ukrywajmy, że jest ona po prostu śliczna. Zaś resztę duszy zawłaszczył sobie opis. Imię Smok od razu wzbogaciło mnie o dodatkową motywację, by jak najszybciej tytuł zakupić. Zaś teraz piszę to już po zakończonej lekturze i powiem wam jedno. Warto.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Oto koniec początku!

Signum Sanguinem Naznaczeni

Evanna Shamrock


 



data wydania: 15 czerwca 2018
liczba stron: 303
wydawnictwo: Ridero IT Publishing


Niecałe dwa miesiące temu zrecenzowałam całą serię łącznie z prequelem. Sądzić by można, że to koniec. Tymczasem autorka postanawia pokazać nam jeszcze więcej publikując coś na kształt... spin-off'a prequela?

Jak sugeruje tytuł, w najnowszej części poznajemy losy pozostałych bohaterów. Tym razem opis jest bardzo konkretny i stanowi coś na wzór spisu treści. Dokładnie tak jak jest w nim napisane dowiadujemy się jak wyglądało życie Wybrańców. Czyli jak żyli, w jakim otoczeniu oraz jak się poznali. Nie jest to tytuł, który zaskakuje, lecz uzupełnia naszą wiedzę i sprawia, że czujemy się jeszcze bardziej zżyci z postaciami

środa, 27 czerwca 2018

Niesamowite połączenie goryczy i słodyczy.

Syn Lasu

Silencio








data wydania: 19 czerwca 2018
liczba stron: 258
wydawnictwo: BUCKETBOOK



Nie wiem od czego zacząć. Od tego jak bardzo było to słodkie, czy jak strasznie smutne. Tak samo nie mam pojęcia jak opisać o czym w zasadzie była ta książka. Rozpocznę jednak od stwierdzenia, iż od dawna nie potrzebowałam tyle czasu, by wypłakać z siebie cały smutek po skończeniu. Bo ogólnie to płaczę przy praktycznie wszystkim. Ale nie zawsze dopada mnie taki żal, że zwijam się w kłębek i płaczę, jakby ktoś mi ktoś co najmniej pół rodziny wymordował.

W opisie czytamy, że książka jest o ,,odmienności i akceptacji, zawiści i szczerej przyjaźni, nienawiści i uczuciu łamiącym wszelkie bariery". I jest to prawda. Jednak ponad wszystko wraz z bohaterami uzmysławiamy sobie, że czasami człowiek czy jakakolwiek istota nie jest w stanie przeciwstawić się wyższym siłom i ich planom. Nie ważne, czym one są. Bogiem, bóstwami, naturą czy zwykłym przeznaczeniem.