Obserwatorzy

środa, 19 września 2018

Pogadanka o ,,Jak zostałam Bóstwem!?". Pojawia się mnóstwo spojlerów.

Julietta Suzuki  




tytuł oryginalny: Kamisama Hajimemashita 
data wydania (pierwszy tom): 24 kwietnia 2015
data wydania (najnowszy tom): 26 lipca 2018
wydawnictwo: Studio JG
gatunki: komedia, romans, fantasy, shojo
status: kontynuowana


Jaka to radość powrócić po tak długim czasie! Cóż się tłumaczyć... Najzwyczajniej dopadł mnie leń wakacyjny i nie chciał odpuścić aż do teraz. Jednak myślę, że wracam do formy i wkrótce pojawi się więcej recenzji, albowiem mang i książek nie brakuje. Planowałam oczywiście zrobić jakieś podsumowanie wakacji, gdyż przybyło mi w tym okresie mnóstwo nowych tytułów, jednak... Jest tego zwyczajnie za dużo... Jeśli ktoś jest ciekawy cóż takiego czytałam w wakacje, zapraszam serdecznie na moje Lubimy Czytać!

Skupmy się jednak na głównym temacie. Nowy rok szkolny na swoim blogu chciałam rozpocząć od podzielenia się z wami swoimi przemyśleniami, towarzyszącymi mi po lekturze czternastego tomu Jak zostałam Bóstwem!?, który dopiero wczoraj przeczytałam. Szczerze, to nie mam pojęcia jak to się stało. Byłam święcie przekonana, że skończyłam go zaraz po zakupie. Tym czasem, parę dni temu błąkałam się po empiku i mało nie kupiłam go po raz drugi (Boże, dzięki ci za Lubimy Czytać!)

Zacznę od tego, jak wyglądała moja przygoda z Kamisama Hajimemashita. Oczywiście zaczęła się od anime, bo jakże by inaczej. O ile mnie pamięć nie myli, to było one chyba jednym z moich pierwszych (o ile nie pierwszym) anime. Były to jeszcze czasy, przed moim całkowitym przeobrażeniem się w stu procentową fujoshi. Ale wracając. Naturalnie historia baaardzo mi się podobała. Minęło trochę czasu i odnalazłam Kamisama Hajimemashita Kako-hen, które stanowi kontynuację przygód Tomoe i Nanami. Nie tak dużo czasu później zaczęłam kupować mangę. Jednak mając równocześnie inne wydatki stwierdziłam, że znam już początek fabuły z anime, więc nie muszę nadrabiać od razu całej serii. Tym właśnie sposobem moja seria zawiera kolejno pierwszy, trzeci, szósty, siódmy oraz od jedenastego do omawianego dzisiaj czternastego. Obawiam się, że nie brakuje mi dużo i już wkrótce uzupełnię braki.

No i teraz mogę powiedzieć to co najbardziej mnie dręczy. Mianowicie, kto czyta ten wie, że aktualnie najnowszy tom rozpoczyna akcję właśnie z Kako-hen. Ogólnie mówiąc, jestem tym absolutnie zachwycona. Manga jak się można spodziewać, jest bardziej rozbudowana i ma w sobie o wiele więcej wątków pobocznych. Weźmy za przykład właśnie spotkanie słynnej Yonomori! Oczywiście od pierwszej chwili przypuszczałam, kim ona jest, ale i tak niesamowicie się wzruszyłam, kiedy zyskałam pewność.

Cała ta historia jest ogólnie piękna i wspaniale zbudowana. Kiedy już dokładnie zapoznamy się z fabułą, można się wręcz rozpłynąć. Rozumiecie, na samą myśl o tym całym ciągu wydarzeń zataczającej te koło czasu serce topnieje. Ja sama za każdym razem wzdycham i wciąż od nowa próbuję to wszystko pojąć umysłem nadmiernie się nie ekscytując.

Ale tutaj od razu nasuwa się pewne pytanie. Co się będzie teraz działo. Albowiem ostatnio odkryłam pewną osobliwą rzecz. Mianowicie cała seria liczy okrągłe dwadzieścia pięć tomów! Ja się spodziewałam zakończenia serii, a tu proszę! Mam nadzieję, że Julietta nie będzie przedłużała na siłę jak to zrobiła w Sekaiichi Hatsukoi (-_-).

Jednak nic nie przebije Kamisama Hajimemashita OVA 5... To jakie zakończenie jest tam pokazane całkowicie mnie rozwala. Z jednej strony, faktycznie głównym wątkiem fabularnym było to, że Tomoe chciał stać się człowiekiem i zastać z Nanami do końca życia. No ale z drugiej... No ale proszę ja was! Życie śmiertelników? Serio? Nie wiem jak wy, ale ja jestem zagorzałą wielbicielką szczęśliwych zakończeń w stylu ,,Żyli wiecznie i szczęśliwie". To powoduje właśnie, że zakończenie, mimo iż wzruszające, nie do końca mnie satysfakcjonuje. A co najważniejsze... Tomoe wtedy stracił pazurki, uszy i ogon! A przypominam, że są to elementy, które u uwielbiam w mangowych/animowych facetach...

A co wy sądzicie? Jesteście zadowoleni serią? Spełniła wasze oczekiwania?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz