Obserwatorzy

piątek, 1 listopada 2019

Autorzy, czemu niszczycie finały!?

MOŻNA SIĘ DOMYŚLEĆ, ŻE SPOJLEROWO



Zacznę od stwierdzenia, że zakończenie książki to jawna kpina. Całość jest urocza, pocieszna, zabawna i zachwycająca. Jednak o co zostało nam zaserwowane na ostatnich trzydziestu stronach to jakiś żart.

Silencio to wspaniała autokara, która ma jednak chorobliwe upodobanie w smutnych/ zaskakujących/ niesatysfakcjonujących zakończeniach. Nie zawsze tak jest, ale nawet minimalna ilość takich obrotów sytuacji jest już nadmiarem.

Ja się pytam, jaką ma się satysfakcję w obracaniu w gruz szczęśliwego zakończenia, które budowało się przez przeszło pięćset stron!? I jeszcze to celowe wspomnienie, że gdyby nie ta jedna decyzja wszystko byłoby by wspaniale i romantycznie, niczym w yaoikowym fanfiction o kuroshitsuji... Można by się poważyć na stwierdzenie, że Silencio to czysta sadystka, lubująca się w zadawaniu cierpienia niewinnym romantyczkom jak ja...

Na koniec powiem jeszcze, że być może główny bohater jest naiwny, prostolinijny, łatwowierny i ciapowaty... Ale nawet on nie jest aż takim idiotą! Nawet on po zaledwie jednej rozmowie nie zapomniałby o uczuciu, które rosło przez jakby się zastanowić parę ładnych miesięcy (pięćset stron, ludzie!). No nie róbmy z niego kompletnego niedojdy.

Nawet epilog nie był w stanie mi wynagrodzić tego wszystkiego. Absolutnie nie przyjmuję takiego zakończenia i wypieram je z siebie, ponieważ było okropne i można było je sobie darować.

Można by na spokojnie zrobić coś na wzór zakończenia z ,,Cienia" Winchester Dream... Myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko temu...

2 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję :) Szkoda, że zakończenie Cię nie satysfakcjonowało, dla mnie jest jednym z ulubionych i w tych realiach, najbardziej sensownych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam serdecznie podziękować za ponowne odwiedzenie mojego bloga :) Uwielbiam Pani twórczość i na pewno będę czytać wszystkie dzieła, jakie wyjdą spod Pani ręki <3

      Usuń