Obserwatorzy

czwartek, 10 maja 2018

Zaskakująca książka, która zapomniała zaskoczyć. ,,More happy than not. Raczej szczęślimy niż nie" Adam Silvera

 



data wydania: 15 lutego 2018
liczba stron: 400
wydawnictwo: Czwarta Strona



Moja przyjaciółka wciąż powtarzała mi, że nic nie da się o tej książce cokolwiek powiedzieć, by nie zaspojlerować teoretycznie zaskakującego momentu. (zapraszam na jej recenzję, gdzie Dominika ma zupełnie inne podejście do książki). Tutaj jednak się nie zgodzę i myślę, że mogę spokojnie obiecać, że możecie ze spokojem przeczytać tę recenzję.

Aaron mieszka w dość osobliwym otoczeniu. Przyjaciół chłopaka widzimy jako dzieci, które radośnie biegają po podwórku między blokami (tak ja wyobraziłam sobie to miejsce) i grające w najprostsze gry podwórkowe, które teraz rzadko się spotyka. Równocześnie jednak te same osoby od piętnastego roku życia kradną, ćpają, wdają się w bójki, uprawiają seks, zachodzą w ciążę i robią wiele innych szokujących dla mnie rzeczy. Krótko mówiąc, środowisko w jakim było wychować się szesnastolatkowi przyprawia mnie o ciary.

Do tego wszystkiego dochodzi sytuacja w domu. Jakiś czas temu ojciec Aarona podciął sobie żyły, co wpływa na wszystkich członków rodziny. Na chłopaka w takim stopniu, że ten nie długo po tym wydarzeniu sam nieskutecznie podjął próbę samobójczą.

Kiedy wchodzimy do świata Aarona sprawy zdają się układać. Rozpoczynają się wakacje, a ciekawych komiksów w sklepie nie brakuje. Genevieve jest najlepszą dziewczynę jaką chłopak mógł sobie wymarzyć. Jednak ta musi wyjechać na trzy tygodnie.

Doskonale się składa, że na parę dni przed chłopak poznaje Tomasa. Ten jest całkowicie inny od reszty. To wciąż poszukujący celu marzyciel, który od razu znajduje wspólny język z Aaronem.

Książka była wychwalana przez wszystkich, ludzie się zachwycali jaka to była głęboka, klimatyczna i zaskakująca, a do tego niezwykle wzruszająca. Chcąc, czy nie, ja mam jednak troszkę mniej pochlebne na jej temat zdanie.

Książkę uważam po prostu za w porządku. Oczywiście porusza ważne tematy odnoście akceptacji zarówno przez otoczenie jak i samego siebie, czy odmienności. Nie wiem jednak, czy nie wzbudza to we mnie takich emocji jak wcześniej, ponieważ motyw mi się zwyczajnie nie przejadł. Naturalnie wciąż uważam go za istotny i w duchu dziękuję autorowi, że podjął się tematu ale nie o to tu chodzi.

Prawdopodobnie oczekiwałam czegoś, gdzie pierwszy plan zajmowałby rozwijający się związek, podczas gdy zostało to praktycznie całkowicie pominięte. Zamiast romansu otrzymałam historię o świecie pełnym nietolerancji (z naturalnie malutkimi wyjątkami) i braku w nim miejsca dla ,,fanów facetów" z przewidywalną fabułą. I tutaj nie przesadzam. Coś w okolicy siedemdziesiątej strony poprawnie odgadłam co okaże się tym ,,największym zaskoczeniem".

Bo wiecie jak to działa. Jak wszyscy ci mówią, że będziesz zszokowany to zaraz zaczynasz snuć teorie. I kiedy podczas lektury książki Chłopak czy dziewczyna (którą OGROMNIE polecam) zakończenie mnie rozwaliło i ucieszyło zmiatając równocześnie wszystkie moje marne domysły, to tutaj własne pomysły mogłyby okazać się lepsze od oryginalnej fabuły.

To samo tyczy się tego wzruszana. Nie ukrywam, że sama jestem osobą, która dosłownie beczy przy wszystkim co wpadnie jej w ręce. Jednak w tym wypadku nie było prawie nic. Od momentu ,,największego zaskoczenia" nawet nie wiedziałam, kiedy są te smutne, a kiedy te zwykłe momenty. Fabuła po prostu zleciała nie wciągając na tyle mocno, by wystarczająco wczuć się w główną postać (bywały takie momenty... były może z dwa razy...), a równocześnie historia okazała się taka lekka, że przebrnęłam przez nią w jeden dzień i jedną noc.

Ostatecznie nie wiem, komu tę pozycję polecić. Z pewnością w o wiele większym stopniu przypadnie do gustu osobom, które wcześniej nie czytały tego typu pozycji. Równocześnie wolałabym by swoją podróż po takich książkach zaczęli od lepszych pozycji takich jak właśnie Chłopak czy dziewczyna lub Inne zasady lata do których podobno More happy than not jest podobne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz