Obserwatorzy

poniedziałek, 2 lipca 2018

Oto koniec początku!

Signum Sanguinem Naznaczeni

Evanna Shamrock


 



data wydania: 15 czerwca 2018
liczba stron: 303
wydawnictwo: Ridero IT Publishing


Niecałe dwa miesiące temu zrecenzowałam całą serię łącznie z prequelem. Sądzić by można, że to koniec. Tymczasem autorka postanawia pokazać nam jeszcze więcej publikując coś na kształt... spin-off'a prequela?

Jak sugeruje tytuł, w najnowszej części poznajemy losy pozostałych bohaterów. Tym razem opis jest bardzo konkretny i stanowi coś na wzór spisu treści. Dokładnie tak jak jest w nim napisane dowiadujemy się jak wyglądało życie Wybrańców. Czyli jak żyli, w jakim otoczeniu oraz jak się poznali. Nie jest to tytuł, który zaskakuje, lecz uzupełnia naszą wiedzę i sprawia, że czujemy się jeszcze bardziej zżyci z postaciami



Jednak to w żadnym wypadku nie oznacza, że będziemy się przy niej nudzić. Książka wprowadzała mnie w swego rodzaju sielankowy nastrój. Naturalnie ekscytowałam się w momentach spotkań bohaterów, co jest przewidywalną reakcją. Całość natomiast na pewno poprawiała samopoczucie i stanowiła pewną odskocznię po poprzednim czytanym przeze mnie tytule.

Nie można jednak nie podziękować autorce o znalezieniu także czasu, na wtrącenie sceny pojawiającej się w Genezie. Ci co czytali wiedzą, że na samym początku pierwszego prequela był taki moment, kiedy główni bohaterowie wpatrywali się przez okno, w którym stał Kamil. Tak tutaj możemy ponownie przeżyć ten moment oczami chłopaka. Sprawiło mi to niewypowiedzianą satysfakcję.

Kiedy skończyłam czytać ostatnią stronę pojawiło się we mnie znajome uczucie, które doświadczyłam również po Dworze mgieł i furii. Mianowicie chęć odświeżenia sobie przedniej części. Choć w tym przypadku następnej. Chodzi o te uczucie posiadania nowej wiedzy, która może sprawić, że w innych sposób będziemy patrzeć na pewne sceny, czy nawet postacie. Z pewnością po tej lekturze bardziej polubiłam Aggie i Maksa. Zwyczajnie widać, że narracja bardziej skupia się na odczuciach samych bohaterów i akcji, a jak ogólnych rozmyślaniach.

Jednak równocześnie może mieć na to także wpływ sposób pisania autorki. Myślę, że nikomu nie umknęła ta zmiana. Kiedy ponownie sięgnęłam po Mrok zdecydowanie odczułam tę różnicę. Można powiedzieć, że kiedyś autorka w ogromnym stopniu skupiała się na wszelakich przemyśleniach na temat zła, dobra, ludzkiego postępowania, czy funkcjonowania świata samego w sobie. Tak teraz większy nacisk jest kładziony na fabułę i aktualnie toczące się wydarzenia, co w moim mniemaniu stanowi ogromną zaletę.

Nie mogę nie wspomnieć o tym, że Naznaczeni posiadają zdecydowanie wyróżniającą się na tle pozostałych części okładkę. Niestety to samo można także powiedzieć o jakości samej książki. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, by podczas próby przewrócenia strony, ta pozostała mi w dłoni. Nie potrafię stwierdzić, czy jest to mnie trafił się wadliwy egzemplarz, czy cała partia została w ten sposób wykonana, jednak z pewnością wydawnictwo traci w tym momencie w moich oczach.

A jak wy zaczęliście postrzegać serię po lekturze tego tomu? Lub czego jesteście najbardziej ciekawi? A może dopiero ta część zachęciła was do czytania? Piszcie! Chciałabym podziękować także autorce za umożliwienie mi przeczytania kolejnych, a raczej wcześniejszych losów bohaterów. Gratuluję i czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne książki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz